Wyszukiwarka google

Twoja wyszukiwarka

niedziela, 27 lutego 2011

Kosowo

Kosowo, czyli dziel i rządź

Autorem artykułu jest Tomasz Kober



Zmiany geopolityczne zachodzące na Półwyspie Bałkańskim po załamaniu się systemu komunistycznego należy oceniać w dużym stopniu przez pryzmat mocarstwowej gry politycznej.

Lokalne nacjonalizmy nie były jedyną przyczyną upadku jedności Jugosławii i powstania kilku oddzielnych państw, które teraz rozbija się na jeszcze drobniejsze części. W roku 1999 NATO bombardowało Serbię pod pozorem ochrony ludności Kosowa. W roku 2006 pokojowo od Serbii oderwała się Czarnogóra. Znacząca odrębność etniczna jej mieszkańców jest często kwestionowana, mimo to udało im się stworzyć niezależne państewko. Najgłośniejsza jednak jak dotąd była sprawa ogłoszenia niepodległości przez Kosowo 17 lutego 2008 roku, co spotkało się z aprobatą nie tylko USA, ale również największych państw Unii Europejskiej. Polska natomiast jako pierwsze państwo słowiańskie uznała rozbiór Serbii. Nowy kraj jest obecnie jednym z najbiedniejszych obszarów w Europie i nie ma szans przetrwać bez pomocy z zewnątrz. Kolosalne znaczenie mają dotacje amerykańskie i wsparcie militarne dla UCK, czyli lokalnej formacji militarnej. W ten sposób Ameryka buduje sobie wpływy w nowoutworzonych państewkach postjugosłowiańskich. Chodzi o bazy wojskowe, porty i lotniska, a jednocześnie pokazanie państwom Unii, że samodzielnie nie są w stanie działać nawet „na własnym podwórku” (głównie kampania z 1999 roku).

Przyszłość Kosowa nie jest do końca jasna – możliwe jest jego połączenie się z Albanią, choć z drugiej strony taki rozwój wypadków mógłby spowodować wstrzymanie amerykańskich dotacji lub konieczność dzielenia ich na więcej ludzi. Już teraz na tym obszarze praktycznie rządzą grupy mafijne, a w przyszłości Kosowo może stać się jednym z tzw. upadłych państw, matecznikiem przestępczości, przemytu broni i narkotyków oraz islamskiego ekstremizmu. Należy też pamiętać, że UCK aktywnie działa także w południowych krańcach Serbii pod nazwą UCPMB (Armia Wyzwolenia Preševa, Medvediji i Bujanovaca), jak również w Czarnogórze i w zachodniej Macedonii, zamieszkałej przez Albańczyków. Oprócz tego cała północna część obecnej Serbii, to autonomiczny okręg Vojvodina, w którym co bardziej radykalnie usposobieni mieszkańcy chcieliby czegoś więcej niż autonomia.

Tak, więc precedens Kosowa może okazać się groźny dla stabilności politycznej różnych obszarów nie tylko w Europie, a potrzeba „ochrony mniejszości narodowych” lub „praw człowieka” może służyć jako uzasadnienie w rozbijaniu jednych państw przez inne i grabienie ich ziem. Tak jak Układy Monachijskie w roku 1939 nie powstrzymały Hitlera, tylko zachęciły go do dalszych agresji, tak samo casus Kosowa oznaczać może tylko wstęp do dalszych konfliktów na Bałkanach. Głos Polski jest oczywiście nieistotny w tej kwestii jednak jej oficjalne poparcie dla kosowskich separatystów ma wymiar nie tylko symboliczny, ale składa się na ogół międzynarodowego przyzwolenia dla tego rodzaju polityki. Ciężko stwierdzić co kierowało polskimi politykami wyrażającymi poparcie dla Kosowarów, tym bardziej, że nasz kraj nie będzie miał żadnych korzyści z rozbijania państwa serbskiego, w przeciwieństwie do USA czy interesów Niemiec. Pocieszający jest fakt, że większość społeczeństwa polskiego nie popiera stanowiska swojego rządu i solidaryzuje się z Serbami.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz