Wyszukiwarka google

Twoja wyszukiwarka

niedziela, 27 lutego 2011

Kwestia sporna

Terroryzm a wolność internetu

Autorem artykułu jest jaspaw


W Rosji przyspiesza śledztwo w sprawie zamachów na lotnisku Domodiedowo. Tymczasem Radio Swoboda donosi o możliwości wprowadzenia ograniczeń funkcjonowania w sieci.
W tym tygodniu przedstawiciele Federalnej Służby Bezpieczeństwa i rosyjskiego MSW poinformowali o konieczności wniesienia nadzwyczajnych poprawek do federalnego Kodeksu Karnego. Pracownicy struktur siłowych chcą wprowadzić odpowiedzialność karną za publikację w internecie materiałów niezgodnych z prawem. Problem w tym, że proponowane zmiany mają dotyczyć nie tylko użytkowników internetu, ale też właścicieli serwerów, na których takie materiały są publikowane i przechowywane.
Przedstawiciele władz przekonują, że internet coraz częściej służy grupom bojowników, jako narzędzie przyciągania i werbowania młodych ludzi. Celować mają w tym przede wszystkim portale społecznościowe.
Eksperci obawiają się, że podobne plany mogą doprowadzić do zaostrzenia cenzury w internecie. Na temat inicjatywy siłowików wypowiedział się dla Radia Swoboda szef Fundacji Obrony Jawności Aleksiej Simonow:
-Nie przestaję się dziwić, kiedy bez przerwy podejmowane są takie inicjatywy. Podstawowe działania w wojnie z terroryzmem to poprawienie poziomu życia, poprawienie klimatu pracy, rozszerzenie politycznych możliwości. To wszystko się odrzuca i praktycznie nie stosuje się w próbach walki z terroryzmem czy ekstremizmem. Najwygodniejszy sposób to zakaz. Mamy tu jeszcze jeden przykład kolejnego zakazu, który próbują wprowadzić ministerstwa siłowe. Co z tym zrobić? Widocznie jesteśmy skazani na życie pośród podobnych inicjatyw.
Przypomnijmy, że nie byłaby to pierwsza zmiana w polityce krajowej, z zamachem terrorystycznym jako genezą. Po ataku bojowników na szkołę w Biesłanie w 2004 roku, ówczesny prezydent Władimir Putin zadecydował o ważnej zmianie w ustroju Federacji Rosyjskiej. W celu „walki z terroryzmem” Putin postanowił, że odtąd gubernatorzy podmiotów federacji będą wyznaczani arbitralną decyzją prezydenta. Do tej pory wyłaniano ich na drodze wyborów lokalnych.
---
Paweł Jasion, www.kaukaz.info

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Co dalej z Egiptem?

Zamach na poprzednika Hosniego Mubaraka

Autorem artykułu jest Marcin S.


Hosni Mubarak, prezydent Egiptu ustąpił ze stanowiska. Rządził krajem przez trzydzieści lat, a władzę zdobył w dramatycznych okolicznościach. Po zamachu na jego poprzednika - Anwara Sadata. Mubarak był świadkiem zabicia Sadata i te tragiczne doświadczenia nauczyły go jak nie popełnić błędów wcześniejszego prezydenta.

Oto na naszych oczach dobiegła końca prezydentura znienawidzonego przez lud Egiptu dyktatora Hosniego Mubaraka. Co dzień na placu Tahrir w Kairze rozwścieczony tłum żądał nie tylko ustąpienia głowy państwa, ale wprost domagał się jego śmierci. Mało kto pamięta, że jego poprzednik, Anwar Sadat stracił życie z rąk członków radykalnej islamskiej organizacji w 1981 roku. Fotel prezydenta państwa objął wtedy wiceprezydent Hosni Mubarak, który w tamtym zamachu został ranny w rękę.
Do zamachu doszło 6 października 1981 roku na wojskowej defiladzie z okazji nacjonalizacji Kanału Sueskiego. Przed trybuną honorową na, której znajdowali się Sadat, Mubarak i inni ważni dygnitarze państwowi zatrzymała się ciężarówka. Do loży prezydenckiej podbiegł zamachowiec w mundurze żołnierza, ochrona prezydenta nie zdążyła nawet zareagować. Sadat myśląc, że żołnierz chce mu jedynie zasalutować nie spodziewał się najgorszego. Mężczyzna niespodziewanie zaczął strzelać do prezydenta, za nim do ataku ruszyło jeszcze trzech zamachowców oddając strzały i rzucając granatami na oślep. Oprócz prezydenta Egiptu zginęło jeszcze 6 osób.
Zabójstwo Sadata była to zemsta Świata Arabskiego za zawarcie porozumienia z Izraelem. Na jego pogrzeb przybyli jedynie przedstawiciele Zachodu. Akt podpisania porozumienia dał Sadatowi Nagrodę Nobla, ale także doprowadził do zamachu na jego życie. Nienawidzili go także jego obywatele.
Jednak był taki moment w historii gdy Sadat cieszył się dużym szacunkiem wśród innych przywódców państw arabskich - gdy toczył zażarte walki w Izraelem. W 1973 roku po zawieszeniu broni w walce z państwem żydowskim i utrzymaniu pozycji po dwóch stronach Kału Sueskiego Sadat poczuł się tak pewnie, że pozwolił na powrót do kraju Bractwu Muzułmańskiemu - tej samej organizacji, która w ostatnich dniach inspirowała protesty na placu Tahrir. To nie był pierwszy tego typu czyn. Po objęciu urzędu wypuścił więźniów politycznych zamkniętych przez poprzednika. Także wielu członków radykalnych islamskich organizacji. Takie, zbyt miękkie zachowanie wobec przeciwników politycznych przez całą karierę doprowadziło do tragicznego końca. Tego błędu nie popełnił Mubarak, przez co mógł przez wiele lat sprawować władzę.
Sadat od lat prowadził tajne rozmowy z izraelskim rządem Menachema Begina, ich skutkiem był przyjazd Sadata do Tal Awiwu 19 listopada 1977 roku. Rok później zawarł z Izraelczykami pokój w Camp David, poręczony przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Cartera. To wywołało olbrzymią wściekłość wśród państw arabskich. Egipt zostaje wykluczony z Ligii Arabskiej. Sadat liczyła to, że stosunek do jego osoby zmieni się gdy ludzie zobaczą efekty negocjacji. Sądził, że premier Izraela zgodzi się na wycofanie się z Gazy i podejmie rozmowy z Organizacją Wyzwolenia Palestyny, jednak Begin był nieugięty, Sadat postawił wszystko na jedną kartę i przegrał.
W roku 1979 Sadat razem z Beginem otrzymują pokojową nagrodę Nobla, jednak we własnym państwie dostaje wyrok śmierci, wydany na niego przez islamskich aktywistów. Na domiar złego sytuacja ekonomiczna państwa nie wyglądała najlepiej, panowała bieda i rozeszły się plotki o korupcji w rządzie. Premier Izraela ostrzegł Sadata, że Mossad odkrył, iż w kraju szykowany jest na niego zamach.
We wrześniu 1981 Sadat przystępuje do neutralizacji przeciwników politycznych i fanatyków religijnych. Aresztowania objęły około 3 tysiące osób. Czystka nie dotyczyła jednak wojska, prezydent jest pewien co do lojalności żołnierzy, jak się później okazało był to olbrzymi błąd.
23 września 1981 roku, porucznik Khalid al Islambuli dowiaduje się, że weźmie udział w paradzie na, której obecny będzie prezydent Egiptu. Islabuli należy do organizacji radykałów religijnych, którzy przygotują zabójstwo Sadata i zamach stanu. Porucznik zgłasza się na ochotnika. Ma dwa tygodnie na zaplanowanie akcji.
Jego ciężarówka miała jechać pod koniec defilady. Islambuli postarał się żeby trzej żołnierze z jego drużyny dostali wolne. Ich miejsce zajęli zamachowcy z fałszywymi dokumentami i w mundurach. Gdy ich pojazd się zatrzymał, zamachowiec ruszył strzelając na oślep w ludzi siedzących w pierwszym rzędzie. Trzej wspólnicy osłaniali go w tym czasie, poczym ruszyli do przodu i ostrzelali trybuje żeby powiększyć zamieszanie. Na nieszczęście prezydenta Sadata w momencie kiedy do trybuny podjechała ciężarówka z zamachowcami na niebie przelatywały kolejne myśliwce, rozproszyło to uwagę nie tylko widzów, ale także ochrony. Nawet nie zauważyli, że jeden z samochodów zatrzymała się przed trybuną.
Islambuli rzuca trzy granaty, jednak eksploduje tylko jeden, jego towarzysze zeskakują z ciężarówki i zaczynają strzelać. Sadata zabito prawdopodobnie już na samym początku akcji, na trybunie wybucha panika. 11 osób w tym Sadat ginie na miejscu, 28 odnosi rany. Ochroniarze reagują dopiero po niespełna minucie, już po tym jak zamachowcom kończy się amunicja. Islambuli i dwóch jego kompanów zostało schwytanych na miejscu, czwarty ucieka, ale po dwóch dniach zostaje także ujęty. Po krótkim procesie zostali skazani na śmierć. Niedługo po tym wykonano wyrok.
Sadata pochowano na następny dzień. Władzę przejął jego zastępca Hosni Mubarak, który także zabiegał o pokój z Izraelem. Na samym początku skutecznie ograniczył działalność muzułmańskich fundamentalistów odpowiedzialnych za śmierć poprzednika. Zamach, który miał przynieść polityczną odmianę nic nie dał, Mubarak kontynuował politykę Sadata.
Dziś, po 30 latach Hosni Mubarak przestał być prezydentem Egiptu. Mimo protestów w całym kraju długo nie chciał się zgodzić na ustąpienie ze stanowiska. Jednak wydaje się, że jego wola pozostania głową państwa malała z każdym dniem protestów. Być może wpływ na jego decyzję miały wydarzenia sprzed 30 lat. Sadat zginął niemalże na jego rękach. Mubarak pamięta do czego zdolni są wściekli Egipcjanie. Jednak co dalej będzie z Egiptem? Czy islamscy radykałowie po tylu latach planowania zamachu stanu zdobędą władzę w sposób pokojowy?
---
Bellum.com.pl - Blog o wojskowości i historii

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kosowo

Kosowo, czyli dziel i rządź

Autorem artykułu jest Tomasz Kober



Zmiany geopolityczne zachodzące na Półwyspie Bałkańskim po załamaniu się systemu komunistycznego należy oceniać w dużym stopniu przez pryzmat mocarstwowej gry politycznej.

Lokalne nacjonalizmy nie były jedyną przyczyną upadku jedności Jugosławii i powstania kilku oddzielnych państw, które teraz rozbija się na jeszcze drobniejsze części. W roku 1999 NATO bombardowało Serbię pod pozorem ochrony ludności Kosowa. W roku 2006 pokojowo od Serbii oderwała się Czarnogóra. Znacząca odrębność etniczna jej mieszkańców jest często kwestionowana, mimo to udało im się stworzyć niezależne państewko. Najgłośniejsza jednak jak dotąd była sprawa ogłoszenia niepodległości przez Kosowo 17 lutego 2008 roku, co spotkało się z aprobatą nie tylko USA, ale również największych państw Unii Europejskiej. Polska natomiast jako pierwsze państwo słowiańskie uznała rozbiór Serbii. Nowy kraj jest obecnie jednym z najbiedniejszych obszarów w Europie i nie ma szans przetrwać bez pomocy z zewnątrz. Kolosalne znaczenie mają dotacje amerykańskie i wsparcie militarne dla UCK, czyli lokalnej formacji militarnej. W ten sposób Ameryka buduje sobie wpływy w nowoutworzonych państewkach postjugosłowiańskich. Chodzi o bazy wojskowe, porty i lotniska, a jednocześnie pokazanie państwom Unii, że samodzielnie nie są w stanie działać nawet „na własnym podwórku” (głównie kampania z 1999 roku).

Przyszłość Kosowa nie jest do końca jasna – możliwe jest jego połączenie się z Albanią, choć z drugiej strony taki rozwój wypadków mógłby spowodować wstrzymanie amerykańskich dotacji lub konieczność dzielenia ich na więcej ludzi. Już teraz na tym obszarze praktycznie rządzą grupy mafijne, a w przyszłości Kosowo może stać się jednym z tzw. upadłych państw, matecznikiem przestępczości, przemytu broni i narkotyków oraz islamskiego ekstremizmu. Należy też pamiętać, że UCK aktywnie działa także w południowych krańcach Serbii pod nazwą UCPMB (Armia Wyzwolenia Preševa, Medvediji i Bujanovaca), jak również w Czarnogórze i w zachodniej Macedonii, zamieszkałej przez Albańczyków. Oprócz tego cała północna część obecnej Serbii, to autonomiczny okręg Vojvodina, w którym co bardziej radykalnie usposobieni mieszkańcy chcieliby czegoś więcej niż autonomia.

Tak, więc precedens Kosowa może okazać się groźny dla stabilności politycznej różnych obszarów nie tylko w Europie, a potrzeba „ochrony mniejszości narodowych” lub „praw człowieka” może służyć jako uzasadnienie w rozbijaniu jednych państw przez inne i grabienie ich ziem. Tak jak Układy Monachijskie w roku 1939 nie powstrzymały Hitlera, tylko zachęciły go do dalszych agresji, tak samo casus Kosowa oznaczać może tylko wstęp do dalszych konfliktów na Bałkanach. Głos Polski jest oczywiście nieistotny w tej kwestii jednak jej oficjalne poparcie dla kosowskich separatystów ma wymiar nie tylko symboliczny, ale składa się na ogół międzynarodowego przyzwolenia dla tego rodzaju polityki. Ciężko stwierdzić co kierowało polskimi politykami wyrażającymi poparcie dla Kosowarów, tym bardziej, że nasz kraj nie będzie miał żadnych korzyści z rozbijania państwa serbskiego, w przeciwieństwie do USA czy interesów Niemiec. Pocieszający jest fakt, że większość społeczeństwa polskiego nie popiera stanowiska swojego rządu i solidaryzuje się z Serbami.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl